Najbardziej zakorkowane miasta w Polsce – gdzie tracimy najwięcej czasu?

Zastanawiałeś się kiedyś, ile czasu naprawdę spędzasz w korku? A może już dawno przestałeś to liczyć, bo stało się to częścią Twojej codzienności? Problem zatorów drogowych dotyczy milionów kierowców w całej Polsce. W tym tekście przyjrzymy się, które miasta są pod tym względem najgorsze i dlaczego sytuacja wciąż się nie poprawia. Oto najbardziej zakorkowane miasta w Polsce – niektóre z nich zaskakują nawet mieszkańców.

Kiedy poranny dojazd przypomina walkę z czasem

Coraz więcej aut na drogach, przestarzała lub wciąż przebudowywana infrastruktura, a do tego niedopasowany transport publiczny – to codzienność wielu z nas. Dane z aplikacji nawigacyjnych pokazują, że korki w Polsce przybierają na sile. Dla niektórych to już nie tylko uciążliwość, ale prawdziwe utrapienie – codzienne stanie w korku potrafi zająć kilka godzin tygodniowo, a nawet… miesięcznie.

Ranking najbardziej zakorkowanych miast w Polsce

zakorkowane miasto

Na podstawie danych z firm analizujących natężenie ruchu można bez wahania wskazać najbardziej zakorkowane miasta w Polsce. Od lat nieprzerwanie króluje tu Łódź – kierowcy spędzają w korkach nawet ponad 100 godzin rocznie. Tuż za nią plasują się Wrocław, Kraków, Warszawa i Poznań (źródło: https://www.skycash.com/aktualnosci/najbardziej-zakorkowane-miasta-w-polsce-gdzie-sped/). Zaskoczeniem może być fakt, że problemy te nie omijają już nawet mniejszych miejscowości.

1. Łódź – niekończące się remonty i ogromny ruch

Choć w mieście trwają intensywne modernizacje, dla kierowców to żadna pociecha. Zamiast lepszej przepustowości – objazdy, zwężenia i korki niemal o każdej porze dnia.

2. Wrocław – rozwój miasta, który przyniósł też korki

W godzinach szczytu Wrocław przypomina jeden wielki korek. Ekspansja przedmieść i brak dobrej integracji z komunikacją miejską sprawiają, że jazda autem to często jedyny wybór – i to niezbyt komfortowy.

3. Kraków – piękne miasto z nieprzejezdnym centrum

Wąskie uliczki, turyści, mieszkańcy i dojazdy z okolicznych miejscowości – wszystko to sprawia, że codzienny ruch w Krakowie bywa wręcz sparaliżowany. Zwłaszcza w centrum, gdzie nawet niewielkie zdarzenie potrafi wywołać duże zamieszanie.

4. Warszawa – korki nawet mimo metra

Stolica ma rozbudowaną sieć komunikacyjną, ale co z tego, skoro kolizje, remonty i duże natężenie ruchu nie pozwalają złapać oddechu? Nawet w weekendy nie zawsze jest luźno.

5. Poznań – znane punkty zatorów i brak alternatyw

Rondo Rataje, ulica Głogowska – te nazwy zna każdy poznański kierowca. Codzienne korki w tych miejscach potrafią zatrzymać całe dzielnice. Choć miasto inwestuje w zmiany, efekty są jeszcze niewystarczające.

Dlaczego tak wiele miast w Polsce się korkuje?

Powodów jest sporo. Brakuje skoordynowanego podejścia do planowania dróg i inwestycji. Transport publiczny często pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza poza dużymi aglomeracjami. Coraz więcej osób decyduje się na mieszkanie na obrzeżach lub poza miastem, ale bez sensownego połączenia z centrum – więc samochód staje się koniecznością. Mało kto korzysta ze wspólnych przejazdów, a jazda rowerem nadal nie jest dla wszystkich – nie z powodu wygody, lecz infrastruktury i bezpieczeństwa.

Małe zmiany, które mogą pomóc – chociaż trochę

Część samorządów podejmuje próby ograniczenia korków. Warszawa rozwija metro i tramwaje, Kraków stawia na parkingi przesiadkowe, Wrocław promuje rowery. To wszystko brzmi dobrze, ale każdy z tych kroków wymaga lat pracy, finansowania i konsekwencji w działaniu. Efektów nie widać z dnia na dzień.

Jak można przetrwać korki na co dzień?

Niektórzy wyjeżdżają wcześniej, inni śledzą korki w aplikacjach i kombinują z alternatywnymi trasami. Czasem opłaca się nadłożyć kilka kilometrów, żeby oszczędzić pół godziny stania. Coraz więcej osób przesiada się też na rowery lub do autobusów i tramwajów – jeśli tylko są szybkie, punktualne i dostępne.

Ucieczka z miasta – czy to działa?

Wielu Polaków rozważa przeprowadzkę do mniejszej miejscowości. Jeśli tylko miejsce pracy, szkoły i inne sprawy na to pozwalają, można w ten sposób zyskać sporo czasu i spokoju. Ale to nie jest rozwiązanie dla każdego – wiadomo, że życie to nie tylko korki, ale też całe otoczenie i wygoda codzienności.

Co musiałoby się stać, żebyśmy jeździli sprawniej?

Choć trudno o jednoznaczną odpowiedź, wiele wskazuje na to, że realna poprawa wymaga zmian w kilku obszarach jednocześnie: lepszego planowania przestrzennego, większych inwestycji w transport publiczny i może – odrobiny zmiany mentalności kierowców. Ale to proces na lata. Póki co – cierpliwości… i może dobrej playlisty na drogę!